czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 10 - Chyba szczęście mnie nienawidzi.

Zaczęliśmy misję rangi C. Ja i moja drużyna, drużyna Minato oraz dwóch Sannin'ów. Wyruszyliśmy nad ranem do Wioski Mgły po osobę, którą mieliśmy eskortować do Kraju Ziemi. Oczywiście od samego początku nie było nudno. Zdarzały się sytuacje typu zgubienia mapy przez walczących między sobą Sensei'ów, lub wpadnięcie w zasadzkę dzieci z Wioski Chmury. Już dwie godziny temu powinniśmy być na statku, ale nie ! Nie byliśmy nawet w połowie drogi przez te głupie wypadki. Przed zmierzchem powinniśmy dotrzeć nad morze, ale jak znam życie, jeszcze coś głupiego się wydarzy. 
Biegliśmy najszybciej jak mogliśmy, byleby zdążyć na ostatni statek. Nasi opiekunowie podążali tuż za nami gawędząc sobie w najlepsze. Zaraz przed nimi rozmawiając i śmiejąc się biegli Kizashi z Mebuki, następnie Minato, Fugaku i Mikoto. Zaś ja biegłam na samym początku niezainteresowana rozmową z nimi. Nie za dobrze orientowałam się w terenie więc pare razy zdarzyło nam się zgubic od momentu gdy mapa została zgubiona. Mikoto zaoferowała mi pomoc w prowadzeniu, ale ja jak na złość odwarknęłam jej, że nie potrzebuje jej pomocy. Nienawidzę gdy ktoś myśli, że w czymś sobie nie radzę, dlatego uparcie biegłam na początku i wyszukiwałam trasy prowadzącej do morza.
Nagle spostrzegłam, że znowu się zgubiliśmy. Zatrzymałam się gwałtownie, a rozpędzony Minato wpadł mi na plecy.
- Uważaj jak łazisz ! - warknęłam na niego wkurzona. Naprawdę.. szczęście chyba mnie nienawidzi.. znowu nas zgubiłam.
- Co się stało, Kushina ? - zapytała Tsunade-sensei przystając obok mnie razem ze Zboczonym Pustelnikiem.
- Chyba znowu nas zgubiłam he, he, he ... - zaśmiałam się. 
Reszta grupy znowu westchnęła bezradnie, natomiast Ero Sannin podszedł do mnie i poklepał mnie po plecach. - Nie martw się maleńka, każdemu może się zdarzyć. 
"Sześć razy zgubić drogę ? Ta, na pewno." - pomyślałam, ale odpowiedziałam co innego. - Nie dotykaj mnie zboczeńcu !
Tsunade-sensei zaczęła się śmiać. - Widzisz Jiraya ? Ta mała od razu cię rozgryzła !
- Jiraya-sensei ! Główna droga jest tam ! - krzyknął Minato wskazując na ścieżkę oddaloną o jakieś dwieście metrów.
Ruszyliśmy więc w tamtą stronę. Formacja znów była taka sama. Sannin'owie z tyłu, zaraz przed nimi Kizashi i Mebuki, a następnie Minato, Fugaku i Mikoto... a ja znów wylądowałam na samym początku.
Eh, mam tego dość ! Mam to gdzieś ! Co ja kompas jestem ?! Mogłam się chyba zgubić raz... albo sześć. Z resztą do wszystko wina tego Zboczonego Pustelnika ! 
Już miałam się odwrócić i dołączyć do reszty, ale poczułam, że ktoś łapie mnie za ramię. Spojrzałam za siebie. Okazało się, że to Minato.
- Czego chcesz ? - zapytałam szorstko. Naprawdę, nie miałam humoru na rozmowę, a zwłaszcza z nim. Taki Pan Idealny z niego.
- Pomyślałem, że pomogę ci szukać drogi. - uśmiechnął się, ignorując to w jakim jestem humorze.
- Nie potrzebuje pomocy. - odpowiedziałam i spojrzałam znów przed siebie.
Co ja właściwie gadam ? Potrzebuje pomocy i to jak ! Miałam zero orientacji w terenie !
Minato zrównał krok ze mną i biegł tuż obok mnie. - To chociaż pozwól, że ci potowarzyszę.
- Rób co chcesz. - powiedziałam i dwa razy mocniej skupiłam się na odnalezieniu dobrej drogi. Zerknęłam jeszcze na Minato i zauważyłam na jego twarzy uśmiech. Uśmiechnęłam się w duchu, ale za nic nie dałam tego po sobie poznać.
Nie odzywaliśmy się do siebie przez dłuższy czas słysząc rozmowy i śmiechu za naszymi plecami. Czułam się z tym niezręcznie, więc otworzyłam buzię by coś powiedzieć, ale w tej chwili rozległ się krzyk. 
Odwróciliśmy się wyciągając kuani'e zwarci i gotowi do ewentualnej walki. To co zobaczyłam zamurowało mnie. Nie wiedziałam czy mam płakać czy się śmiać. Na głowę Mikoto spadł wielgachny robal. W sumie to chyba był większy od mojej ręki. Ta zaczęła krzyczeć i panikować. Wszyscy podparli się o drzewa na których stali, śmiejąc się w najlepsze. Sannin'i stali z tyłu jak zamurowani, a ja zażenowana przeskoczyłam z gałęzi, na której akurat stałam na gałąź poszkodowanej i strzepnęłam jej tego robala z głowy. Rozhisteryzowana Mikoto przytuliła się do mnie, a Zboczony Pustelnik wyrwawszy się z szoku, zaczął rechotać po czym spadł na ziemię. Teraz już wszyscy się śmiali. Włącznie ze mną, Mikoto i Tsunade-sensei. 
Nagle usłyszałam głos Fugaku. - Hej ludzie, czuć sól w powietrzu. 
W miarę możliwości postarałam się zatrzymać mój napad śmiechu i głęboko zaciągnęłam się powietrzem. Faktycznie, pachniało morzem. Musieliśmy być już niedaleko. 
Zaczęło już zmierzchać gdy dotarliśmy nad wybrzeże. Wszystkim zrzedły miny, a pode mną ugięły się kolana gdy zauważyliśmy, że nasz ostatni statek odpłynął kilka minut temu.
- Super. Śpimy na plaży. - stwierdził uśmiechnięty Kizashi. Naprawdę, miałam ochotę przywalić mu w tą roześmianą gębę. 
- Ciekawe czy nam w ogóle zapłacą za tą misję...? - zapytał Fugaku z mordem w oczach.
- Wątpie... - odpowiedział Minato siadając na piasku.  
Miałam ochotę pójść się utopić. 
Eh, naprawdę, chyba szczęście mnie nienawidzi.

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 9 - Zdjęcia drużynowe i misja rangi C.

Drużyną 3 jesteśmy już od dwóch miesięcy. Ha, nawet udało nam się ukończyc szesnaście misji rangi D. Ale co to za misja... łapac kota, lub pielic kwiatki...
Dzisiaj odbywały się zdjęcia drużynowe, więc będą tam wszystkie tegoroczne drużyny gennin'ów. A to znaczy, że także ten głupi Zboczony... oh, przepraszam, Żabi Pustelnik. 
Zgarnęłam szybko z lodówki jogurt i wybiegłam na miejsce spotkania. I tak pewnie byłam spóźniona ...
Mijając różne stragany po drodzę, zaczęłam się zastanawiac nad tym co już się wydarzyło.
Na pewno lepiej poznałam Mebuki i okazała się miłą, promienną i ... czasami straszną dziewczyną ..
Mikoto w końcu udało się aktywowac Sharingan'a dzięki, któremu udało jej się dwa razy wpędzic mnie w genjutsu ... ah, swoją drogą jest w tym naprawdę dobra. Tsunade-sensei trenuje z nią to genjutsu. Natomiast ja postanowiłam zostac po części medycznym ninją. Ah, oraz dowiedziałam się, że moim żywiołem jest ziemia. Za to żywiołem Kuramy jest ogień. Gdy spytałam Sensei co wychodzi z połączenia tych żywiołów, ta stwierdziła, że lawa. Dlatego możliwe, że gdy się postaram będą mogła opanowac jutsu z wykorzystaniem lawy ! Świetnie !
A co do Tsunade-sensei... ona jest... po prostu okropna ! Naprawdę nie wiem jak to inaczej ując. Cały czas nam każe trenowac, trenowac i trenowac. Jest pijaczką, która lubi sobie spac pod drzewem w czasie naszego treningu i nawet nie udziela nam żadnych rad. Gdy spytałyśmy ją czemu tak robi ta odpowiedziała tylko, że samemu trzeba wymyślic jak użyc własnych umiejętności. Poza tym jest straszną hazardzistką, która nigdy nie ma szczęścia, a gdy już jej się takowe przytrafiło... no cóż, miałyśmy wtedy pecha przez cały dzień. Wtedy dom Mebuki stanął w płomieniach, na szczęście nie był, aż tak zniszczony więc potrzeba było tylko jakiegoś tygodnia odbudowy. Mikoto złamała wtedy nogę w dwóch miejscach, a ja zgubiłam mój portfel. Usychając z głodu przez dwa dni, przez przypadek znalazłam go potem w szafie. Podobno nawet Jiraiya-sensei spadł z urwiska... przynajmniej tak słyszałam od Fugaku.
Dotarłam na miejsce, oczywiście spóźniona. Na szczęście zdjęcia dopiero miała drużyna 2, czyli - Shikaku, Inoichi i ten grubasek... jak on to miał... a tak, Chouza. Potem my ustawiłyśmy się przy barierce, tak by dobrze było widac krajobraz za nami. Ja stanęłam po środku, uśmiechnęłam się i podniosłam obie ręce pokazując po dwa palce. Mebuki stanęła po lewej, a Mikoto po prawej. Natomiast Tsunade-sensei za nami, schyliła się trochę i uśmiechnęła. Ah, wszystko byłoby wspaniale gdyby nie to, że już była wstawiona. Szkoda gadac...
Następnie zdjęcia miała drużyna Tsume, a potem drużyna Fugaku. Ten z różowymi soplami zrobił taka minę, że aż zakasłałam próbując ukryc śmiech. Po zrobionych zdjęciach wszyscy Sensei'owie poszli pogadac o jakichś ważnych sprawach dotyczących wioski, za to nasza piętnastka zbiła się w grupkę i zaczęła rozmawiac. Były tu wszystkie drużyny ! Nawet bracia Hyuuga i ci dziwacy z drużyny Tsumy ! 
- Słyszałem, że niedługo tutaj w wiosce Liścia ma się odbyc test na Chuunin'a. - powiedział Minato po cichu gawędząc sobie z Inoichi'm.
 - Ktoś z was w nim startuje ? - zaciekawiło mnie to więc od razu podjęłam temat. Wszyscy członkowie drużyny 1 podnieśli ręce. Ah, czyli rodzeństwo Hyuuga...
- A jakie są w ogóle wymagania w tym roku ? - zapytała zainteresowana Tsume.
- Piętnaście misji rangi D i jedna rangi C. - odpowiedział jej Minato.
- Ktoś z nas był już na misji rangi C ? - ciekawe jak wyglądała misja rangi C ? 
Oczywiście rodzeństwo Hyuuga znów podniosło ręce. Ale jakie wielkie było moje zdziwienie gdy ręce podniosła także drużyna 2.
- Wypełniliście wszystkie misje więc czemu nie startujecie ? - Fugaku skierował pytanie do drużyny 2.
- Postanowiliśmy odpuścic do przyszłego roku. - stwierdził Shikaku uśmiechając się.
Odwróciłam sie w stronę dziewczyn, które stały akurat za mną i zapytałam. - Poprosimy Sensei by wybrała się z nami na misje rangi C ? Te wszystkie rangi D są nudne... 
- Jasne, czemu nie ? - odpowiedziała mi Mebuki. Natomiast Mikoto zrobiła bardzo kwaśną minę. Jejku, jaka ona jest przewrażliwiona czasami...
- Najwyżej jak sie nie zgodzi to ją przekupimy... - dopowiedziałam sobie po cichu. Niestety Mebuki i Mikoto to usłyszały i od razu zaczęły się śmiac.
Odłączyłyśmy sie od reszty drużyn i poszłyśmy szukac Tsunade-sensei. Zdjęcie z dzisiaj włożyłam do kieszeni. Miałam zamiar później włożyc je do ramki.
Zeszło nam na tym jakieś dwie godziny. Szukałyśmy dosłownie wszędzie. U Hokage jej nie było, nie było jej także na żadnym polu treningowym, ani w szpitalu. Zapukałyśmy do jej domu, którego adres poznałyśmy przez przypadek, ale tu także odpowiedziała nam cisza. Przeszukałyśmy też większośc restauracji do których lubiła chodzic po to by się napic. Została jedna możliwośc.
Weszłyśmy do jedynego klubu hazardowego w wiosce. Wszyscy przestali na chwilę grac i spojrzeli na nas zdziwieni. Ta, pewnie myśleli co takie dzieci robią w takim miejscu. Tylko jedna osoba nie przestała grac gdy weszłyśmy, a była nią siedząca w samym rogu pokoju i grająca w pachinko Tsunade-sensei. Skierowałyśmy się w jej stronę A dorośli koło, których przechodziłyśmy robili dziwne miny. Jedni się śmiali, inni patrzyli na nas zaborczo, a jeszcze inni patrzyli jakby byli głodni i akurat spotkali koło nich przechodzący mrożony deser. Jeden facet złapał Mebuki za spódniczkę by sprawdzic co jest pod spodem, ale ta zareagowała od razu i przyłożyła temu zbokowi z pięści w nos. Jednym ciosem go znokautowała ! Kurde, naprawdę stałyśmy się silniejsze ...
Uśmiechnęłam się gdy w końcu dotarłyśmy do Tsunade-sensei. Ta nie przestała grac jakby nas w ogóle nie zauważyła i cały czas szeptała. - Teraz wygram, teraz wygram, teraz wygram, teraz wygram...
W końcu nie wytrzymała i zwróciłam się do niej. - Tsunade-sensei...
Ta podskoczyła wystraszona, odwróciła się i spojrzała na nas. Tym sposobem znowu przegrała. Słysząc dzwonek przegranej z automatu z powrotem odwróciła się w jego stronę i zawyła. - Nieee ! Znowu przegrałam, a tak daleko zaszłam...
Naprawdę, co to za ninja, który daje się zaskoczyc dzieciom. Z resztą gdyby znowu wygrała, to kto wie, może tym razem mój dom poszedłby z dymem... chyba tak to już działa.
- Tsunade-sensei mamy pytanie. - tym razem odezwała się Mebuki.
Ta westchnęła i z powrotem usiadła na krześle. - Słucham, o co chodzi ?
- Czy tym razem wybierzemy się na misję rangi C ? - zapytała Mikoto. I dalej poszło jak z rewolwera. Grad argumentów. 
- By móc uczestniczyc w teście na Chunnin'a. - stwierdziła Mebuki.
- Poza tym misje rangi D są strasznie nudne ! - dodałam. Mam nadzieje, że uda nam się ją nawmówic.
Wysłuchawszy jeszcze z tysiąc powodów, w końcu straciła zimną krew i każdej z nas przywaliła z pięści w głowę byśmy się uciszyły.
- Jejku w końcu cisza. - westchnęła i podparła się ręką o czoło. Spojrzała na drzwi za nami, wskazała palcem w tamto miejsce i powiedziała. - Akurat dobrze, że chcecie iśc na miejsce rangi C, bo na taktową idziemy z nimi. 
Odwróciłyśmy się słysząc słowa " z nimi", by zobaczyc kto jest na tyle głupi by iśc z nami na misje.
Była to drużyna 5. Zboczony Pustelnik stał sobie oparty o framugę drzwi i patrzył w naszą stronę głupkowato się uśmiechając. Natomiast chłopakom stojącym obok niego po zobaczeniu nas zrzedły miny. Każdy z nich wyglądał jakby zobaczył ducha. Chyba już zauważyli, że wpadli w bagno.
- Cooooo ?! Mamy iśc z nimi ?! - krzyknęłyśmy jednocześnie. Niemożliwe, to jakieś kłamstwo.
Na szczęście albo nie szczęście, oni również nie wyglądali na zadowolonych. 
Chyba wszyscy na tej misji zginiemy...


_______________________________________
Bardzo, bardzo, bardzo proszę o komentarze 

czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 8 - Test na Gennin'a, drużyna 3 i Zboczony Pustelnik.

Wszyscy siedzieliśmy na wielkiej hali akademii w oczekiwaniu na sprawdzian. Co jakieś piętnaście minut przychodził jeden z Sensei'ów wyciągał listę i czytał pięciu szczęśliwców, by następnie zaprosić ich do pokoju obok gdzie siedziała komisja sprawdzająca nasze umiejętności. Tak, tak. To był test na Gennin'a.
Z tego co zauważyłam byliśmy wyczytywani w kolejności alfabetycznej. Dokładnie przyglądałam się każdej osobie wchodzącej do środka, ponieważ było dużo nowych twarzy. Były tu wszystkie najstarsze klasy z akademii ! Czyli w sumie ponad .... hm... 1,2,3... ponad 200 osób ! Poza tym, każdy szczęśliwiec, który tam wszedł już nie wychodził i to mnie przerażało najbardziej.
Sensei wyszedł ponownie by odczytać następną piątke. - Namikaze Minato, Nara Shikaku, Nikiri Mebuki, Otose Rena i Ozeri Hacchi.
O ! To ten chuderlak z mojej klasy ! Więc nazywa się Minato... nie najgorzej.
Poczekałam jeszcze z godzine, aż tu w końcu nadeszła moja kolej.. w końcu to usłyszałam ! - Uchiha Fugaku, Uchiha Mikoto, Uzumaki Kushina, Verama Shigiki i Yamanaka Inoichi.
Znałam wszystkich z wyjątkiem Shigiki'ego. W piątke weszliśmy do sali. Od razu kazali nam usiąść i porozdawali kartki na których były po trzy pytania.
No to klapa. Nie za bardzo uczyłam sie na test pisemny, ponieważ nie myślałam iż taki w ogóle będzie !
Pierwsze pytanie : Wymień pięć głównych nacji shinobi.
Nie tak źle. Odpowiedziałam : Konohagakure, Sunagakure, Kirigakure, Kumogakure i ....
Szlag, tego ostatniego za kija nie mogłam sobie przypomnieć. Dobra, nie ważne. Następne.
Drugie pytanie : Wymień kage pięciu głównych nacji.
Zgzgzgz, a po co mi to wiedzieć to cholery jasnej ?! Ale odpowiedziałam : Hokage, Kazekage, Mizukage, Raikage i ....
Tego ostatniego też nie mogłam se przypomnieć ... porażka.
Trzecie i ostatnie : Wymień po kolei wszystkich Hokage.
Dobra nie tak źle, w końcu było ich tylko trzech nie ? Chyba, że o czymś nie wiem... W każdym razie odpowiedziałam : Shodaime - Hashirama Senju (pamiętałam dzięki pani Mito...), Nidaime - yyy... brat Pierwszego (wiedziałam, że na pewno brat, ale nie pamiętałam jak się nazywał... kaszana) i Sandaime - Hiruzen Sarutobi (tego nawet znałam osobiście więc nawet łatwo było odpowiedzieć).
Oczywiście oddałam kartkę ostatnia.
- Teraz czas na drugą część testu. Proszę ustawić się w rzędzie. - odezwał się, któryś z czterech sprawdzających nas ludzi.
Więc ustawiliśmy się i od razu kazali nam robić różne głupie rzeczy. - Pozmieniajcie się w naszego Hokage.
Więc wszyscy jak na sygnał złożyliśmy pieczęcie krzycząc Henge no Jutsu i pozamienialiśmy się w Hokage. Problem w tym, że ja mojemu zrobiłam zbyt duży nos, na co komisja pospadała z krzeseł, a potem na mnie nawrzeszczała. Oj, nie zbyt dobrze mi idzie.
Następnie kazali nam wykonać Bushin no Jutsu. Oczywiście zrobiłam cztery dodatkowe klony... szkoda, że była troche sflaczałe. A uczyłam się tej techniki, szkoda, że jest do dupy i nie da jej się opanować. Spojrzałam na klony reszty... wszystkie były perfekcyjne.
Następnie kazali nam rzucać shuriken'ami do celu. Oh, oczywiście prawie trafiłam ... !
W głowę Mikoto, która stała za mną ... Próbowałam utwierdzić w przekonaniu radę, że łatwiej mi idzie na ruchomych celach, ale ci tylko machnęli na mnie ręką.
Ale zdałam ! Miałam tak wielkiego banana na twarzy gdy podawali mi opaskę do ręki !
Do domu wróciłam zmęczona, a było już w miarę późno więc położyłam się spać. W końcu jutro dowiem się z kim będę w drużynie i kto będzie moim nowych Sensei'em.
Oczywiście, jak to ja, na następny dzień spóźniłam się do klasy. Szczęście, że nasz Rangiku-sensei też się spóźniał. Usiadłam w ławce koło Mikoto, gdy ten wpadł zdyszany do klasy przepraszając nas za spóźnienie.
Od razu przeszedł do wyczytywania listy. - Drużyna 1 - Hiashi Hyuuga, Hizashi Hyuuga i Hoheto Hyuuga.
Spojrzałam na trójkę chłopaków z białymi oczami. Jedno było pewne. Dwójka z nich na pewno była bliźniakami. Klan Hyuuga... przetrzepałam umysł w poszukiwaniu informacji. Aha ! Posiadają Byakugan - doujutsu. Dlatego ich oczy są tak dziwnie białe.
- Drużyna 2 - Nara Shikaku...,
Spojrzałam na Shikaku, znałam go tylko z widzenia, ale wydawał się być bystrym chłopakiem. Ciekawe z kim będzie w drużynie ?
-.. Yamanaka Inoichi i ...
Teraz spojrzałam na Inoichi'ego, jego też znałam. Uśmiechnął się gdy tylko usłyszał swoje nazwisko. Z tego co wiem to lubili się nawzajem z Shikaku, ale kto ich tam tak naprawdę wie.
-... Akimichi Chouza.
Spojrzałam na grubaska, który właśnie wstał. Jego nie znałam, ale wydawał się być przyjazny.
- Drużyna 3 - Mikoto Uchiha...,
Ta wstała zdziwiona, patrzyłam na nią z uśmiechem. Ciekawe z kim będzie w drużynie ?
-..Nikiri Mebuki i...
Tym razem ja zdziwiona spojrzałam na dziewczynę, która zdawała z nami wczoraj test na Gennin'a. Ta uśmiechnęła się przyjacielsko do Mikoto i podeszła do naszej ławki by móc stanąć obok trzeciego miejsca, które przez cały ten czas było wolne.
-... i Kushina Uzumaki.
- Tak ! - krzyknęłam zadowolona i uwiesiłam się Mikoto na szyi. Gdy zauważyłam, że ta zaczyna się dusić puściłam ją. Ah, od dzisiaj jesteśmy drużyną trzecią. Rozejrzałam się po klasie, wszyscy patrzyli się na mnie zdziwieni. W sumie to im się nie dziwiłam, kto normalny krzyczy z radości przy tak błahych sprawach ? No tak, tylko Kushina. Ale dla mnie to było naprawdę piękne. W końcu nikogo nie znam tutaj tak dobrze jak Mikoto.
Ktoś poklepał mnie w plecy więc odwróciłam się. To była Mebuki. Uśmiechnęła się przyjacielsko i podała mi rękę, nie miałam innego wyjścia więc odwzajemniając uśmiech uścisnęłam jej rękę.
- Ykhym... - Rangiku-sensei odchrząknął więc uciszyłyśmy się i usiadłyśmy na swoich miejscach. Naprawdę narobiłyśmy trochę zamieszania. Sensei kontynuował. - Drużyna 4 - Tsume Inuzuka...,
Dziewczyna wraz ze swoim małym szarym pieskiem wstała. Klan Inuzuka, hm... specjalizują się w technikach z psami.
-... Shibi Aburame...,
Chłopak w ciemnych okularach i z kapturem na głowie wstał. Dziwak... szczerze to wystraszyłam się go trochę.
-... i Maito Dai.
Spojrzałam na oblecha w zielonych getrach. Kolejny dziwak w drużynie. Współczuje Tsumie. Ta wyglądała jakby ktoś uderzył ją kulą bilardową w twarz. Skwasiła się i usiadła na miejscu jakby tracąc całą energię życiową.
Sensei kontynuował. - Drużyna 5 - Kizashi Haruno...,
Spojrzałam na chłopaka z lekko różowymi włosami. Dziwak, wygląda troche jakby mu sople z mózgu wyrosły.
-... Uchiha Fugaku...,
Zdziwiony do granic możliwości Fugaku usiadł przy nowym różowym koledze. Mikoto parsknęła śmiechem, ja również nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się na co Fugaku wysłał nam mordercze spojrzenie.
- i Namikaze Minato. To już wszystkie drużyny. Zaraz przyjdą wasi nowi Sensei'e. Dziękuje wam za te wszystki lata spędzone z wami w akademii, cieszę się, że wszyscy zdaliście jełop... to znaczy dzieci. Żegnam, do zobaczenia kiedyś tam. Jakbyście chcieli mnie odwiedzić to w ten dzień akurat nie ma mnie w akademii. Zwłaszcza ty Kushino. - spojrzał na mnie.  Uśmiechnęłam się, stanęłam na baczność, zasalutowałam mu i odpowiedziałam. - Tak jest !
Zbiłam go trochę z tropu taką odpowiedzią. Przestając se tym zawracać głowę wyszedł z klasy zostawiając nas na pastwe losu.
Sensei'e drużyny 1,2 i 4 od razu przyszli. Tylko my zostałyśmy z tymi dziwakami. Naprawdę ... kolejny Sensei, który się spóźnia ... czekaliśmy dziesięć minut... piętnaście ... po dwudziestu w końcu coś zaczęło się dziać. Drzwi otworzyły się z hukiem, a do pomieszczenia wpadła blondynka wraz z białowłosym facetem. Oczywiście i tak nie przestali się przepychać.
- Kto wygrał ? - krzyknęli jednocześnie. W szóstkę oszołomieni stanęliśmy jak wryci. Otrząsnęłam się pierwsza więc odpowiedziałam im. - Yyyy... remis ?
Blondynka usiadła na krześle jakby opadając z sił, a białowłosy facio zaczął tańczyć i się cieszyć. Nie wiem o co się założyli, ale patrząc na reakcje blondynki na pewno nie było to coś miłego.
- Dobra jestem Jiraiya. Jestem nowym Sensei'em drużyny piątej. Która to ? - zapytał białowłosy facet.
- Ty jesteś jednym z Sannin'ów. - powiedziałam z zachwytem w oczach.
- A tak, zwą mnie również Żabim Mędrcem ! - odpowiedział mi z zachwytem. - To która to jest ta piąta drużyna ?
Minato już miał podnieść rękę, gdy Jiraiya skierował się w naszą stronę i powiedział. - Pewnie to te piękne młode damy jak mniemam ? - I mrugnął do nas jednym okiem.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Jakiś dreszcz przeszedł mi po plecach. Fu ! Oblech ! Zbok !
- Żabi Mędrzec ?! - krzyknęłam mu w twarz. - Raczej Zboczony Pustelnik !
Wszyscy zaczęli się śmiać do rozpuku. Ja byłam wkurzona, a Sannin zawstydzony. Zrobił się cały czerwony na twarzy. Już miał jakoś skomentować mój nie wyparzony język, gdy blondynka podeszła do niego i z całej siły pięścią przywaliła mu w sam środek głowy. Teraz i ja zaczęłam się śmiać, a chłopcy z politowaniem popatrzyli na swojego nowego Sensei'a.
- Cicho siedź Jiraiya. To jest drużyna trzecia. Ja jestem ich Sensei'em. - powiedziała mu. Zwróciła się w naszą stronę i przedstawiła się. - Jestem Tsunade. Miło was poznać dziewczyny.
Kolejny Sannin.... - pomyślałam tylko i spojrzałam na nią z zachwytem w oczach.
Tak, ona jest zdecydowanie lepsza od tego zboka.

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 7 - Nie ma to jak stłuc Gennina.

Wybaczcie, że nie było mnie tak długo i wgl te sprawy, ale końcówka roku a ja musze oceny  poprawiać dlatego nie zbyt mam czas na komputer a co dopiero na pisanie, poza tym jestem też największym leniem świata dlatego nie zbyt to wszystko ze sobą współgra. W każdym razie 
KOMENTUJCIE ORAZ ODWIEDZAJCIE RESZTĘ MOICH BLOGÓW ----->
nom, dziękuję i zapraszam na nowy rozdział.
Z akademii wypuścili nas dzisiaj wyjątkowo wcześnie, więc postanowiłam przejść się po parku. Był to naprawdę urzekający widok, ponieważ był czas rozkwitania wiśni. Pierwszy raz widziałam jak kwitną. W naszej wiosce mało kto miał wiśnie, preferowaliśmy raczej pomarańcze. Dzisiejszy dzień był do bani, te małe grzdyle z mojej klasy znów przyczepiły się do koloru moich włosów... oczywiście, znów ich sprałam. To wszystko zaczyna się robić nużące. Po jutrze egzamin na gennin'a.... ta, trzeba go raczej zdać. Ciekawe z kim będę w drużynie ? W każdym razie chciałabym żeby był to ktoś normalny eh...
- Ej, ty pomidor ! - usłyszałam nagle zza pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam jednego z tych wymoczków, których dziś sprałam i chłopaka z opaską na głowie. Kyaaa to był shinobi ! Czego on chciał ode mnie ?
Gdy podeszli bliżej ten cienias zaczął mówić. - Patrz pomidor ! Mój brat jest gennin'em i zaraz ci się dostanie hahahaha ! - zaczął się śmiać. Śmieszne w pytkę .. Wycieczka po parku skończona, a już myślałam, że ten dzień gorszy być nie może. W każdym razie na duchu podniosło mnie to, że oko tego małego leszcza spuchło i zrobiło się fioletowe, w końcu dzisiaj rano nieźle dostał.
Mniejsza z tym. Co robić, co robić ?
- Co jest pomidor ? Boisz się ? Może zawołasz mamusie ? Ah, tak .... twoja mamusia już nie żyje hahahahah ! - teraz to przesadził. Rzuciłam się najpierw na tego gennin'a. Jego pierwszego musiałam zdjąć. Zaczął mnie ciągnąć za włosy i je wyrywać. Pociągnął mnie mocniej i trzasnął mną o ziemię. Kaszlnęłam, ponieważ jakiś kamień wbił mi się w płuca. Z oka poleciała mi łza. Miałam tego dość, czemu wszyscy są dla mnie tacy nie mili ? Gennin usiadł na mnie okrakiem i zaczął mówić. - Oddam ci za dręczenie mojego młodszego braciszka. Co jest pomidor ? Chcesz dołączyć do mamusi ?
Dostałam szału. Uwolniłam ręce z jego uścisku i przyłożyłam mu z całej siły pięścią w twarz. Chciałam się popłakać, ale łzy nie chciały popłynąć mi z oczu. Teraz to ja usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam młucić jego twarz pięściami, z których zaczęła płynąć krew. Usłyszałam trzask łamanej kości, gdy przywaliłam mu w nos. W sekundę zaczęła lecieć z niego krew. Po chwili jego cała twarz była czerwona. Chyba płakał, nie widziałam dokładnie, obraz zrobił się jakiś taki niewyraźny. Słyszałam tylko bicie własnego serca i nierówny oddech. Ten mały ćwok z mojej klasy uciekł. Cała skóra mnie piekła więc spojrzałam na nią. W niektórych miejscach robiła się pomarańczowa. Zdziwiona i przestraszona szybko stanęłam na nogi i odskoczyłam od chłopaka. Ten korzystając z okazji podniósł się i uciekł. Wszystko zaczęło wracać do normy. Jeszcze chwilę patrzyłam na moje ręce, ale już nic się z nimi nie działo więc dałam se spokój. Podeszłam do jeziora by móc przejrzeć się w tafli wody. Jak zwykle byłam roztrzepana, no może trochę bardziej roztrzepana, bo jak po bójce to po bójce. Przyjrzałam się dokładnie bo coś mi nie pasowało. Moje oczy !...
Moje oczy były czerwone, całe czerwone. Nie, niebieskie jak zawsze tylko czerwone. Nagle coś na drzewie zaszeleściło więc spojrzałam w tamtą stronę. Wszystkie moje zmysły się wyostrzyły dlatego dokładnie widziałam że ktoś siedział między liśćmi i mnie obserwował. Gdy już zauważył , że na niego patrzę wyszedł z zarośli i stanął na gałęzi. To był ten blond chuderlak, co on tu robi ? Szybko spojrzałam w tafle wody. Moje oczy znów były normalne ... na szczęście.
- Od jak dawna tu jesteś ? - zapytałam odwracając się od jeziora.
- Twoje ręce ... - powiedział ignorując moje pytanie i wskazując palcem na moje ręce. Ma typek czelność mnie ignorować... Wkurzyłam się. Skrzyżowałam ręce na piersi by nie patrzył na moje rozwalone i zakrwawione ręce. Miałam w planie później doprowadzić je do porządku. Coś czuje, że czeka mnie z tydzień w bandażach.
- Widziałeś to prawda ? Czemu mi nie pomogłeś ?! - zaczęłam krzyczeć. - Dlatego, że nie jestem stąd ?!
- Ni... - oczywiście, że nie mógł dokończyć, ponieważ ja dalej krzyczałam.
- A może dlatego, że mam czerwone włosy ?! Mnie też się one nie podobają, ale wybacz, innych nie mam ! - krzyknęłam, odwróciłam się na pięcie i pobiegłam w stronę domu zostawiając blondyna samego.
Gdy wbiegłam do domu i mocno trzasnęłam drzwiami łzy same zaczęły mi lecieć po policzkach. Nie ściągnąwszy butów wskoczyłam do łóżka, w którym popłakałam się jak małe dziecko.
Obudziłam się rano, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Stwierdziłam, iż dzisiaj nie pójdę do akademii. Mam ją gdzieś. Może gdzieś się poszwędam lub zjem ramen. Albo zostanę w domu i dopracuje trochę kilka jutsu na egzamin. Wątpie żebym z moimi umiejętnościami kiedykolwiek go zdała...

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział 6 - Tandetne dziewięć warkoczyków.

Na następny dzień normalnie poszłam do szkoły. Niestety rano zastała mnie nie ciekawa sytuacja, a dokładniej mówiąc - gdy się obudziłam już we własnym łóżku (ciekawe jak się tam dostałam ?) moje włosy związane były w dziewięć warkoczyków, choćbym nie wiem jak bardzo próbowała one znowu układały się tak samo. W wyniku czego musiałam przyjść do Akademii z dziewięcioma kitkami. Chyba nie muszę mówić jak strasznie mnie wyśmiali od razu gdy weszłam do klasy. Mój charakter również się pogorszył, miałam ochotę rzucić się i demolować, ganiać i niszczyć, innymi słowy siać spustoszenie. Wiedziałam, że z moją aktualną mocą nie uda mi się zapanować nad dziwięcioogoniastym, lecz nie przypuszczałam, że jego siła jest aż tak wielka. Zaledwie po jednej nocy już robił burdel w mojej głowie. Co chwilę słyszałam ryki w mojej głowie, czasem miałam wrażenie, że to tylko burczenie w brzuchu. Śmieszne. W dodatku nie wyspałam się, ponieważ co chwilę miałam koszmary związane z moim lokatorem w roli głównej. Ale jak na złość, gdy tylko udało mi się zasnąć zadzwonił budzik, machając ręką zrzuciłam go z półki przez co się rozwalił a ja znów zapadłam w krótką drzemkę. Po chwili jednak zerwałam się z łóżka i uświadamiając sobie ile czasu straciłam od razu się ubrałam i jęknęłam widząc swoją twarz w lustrze. Od razu wybiegłam do szkoły - przecież nie miałam wtedy czasu na śniadanie.
A teraz siedziałam sobie koło Mikoto i patrzyłam przez okno na wioskę, była tak wczesna godzina, że pewnie wszyscy spali, ponieważ na zewnątrz było cicho i nie widziałam żadnych oznak życia. Większość klasy również przysnęła na ławkach, sensei co chwilę opowiadał jakieś ciekawe (tylko i wyłącznie dla niego) ciekawostki. Lekcja jak wszystkie czyli nudna. Buzowało we mnie, miałam tyle pozytywnej energii, która aż rozsadzała mnie od środka. Zaczęłam rozmyślać, nad jakimś nowym ciekawym psikusie, który mogłabym wyrządzić wiosce. Nic ciekawego nie przychodziło mi do głowy, większość wykorzystałam... zostały tylko takie, które mogłam wykorzystać tylko w ostateczności (przynajmniej takie było moje zdanie). Z rozmyślań wyrwał mnie głos koleżanki z ławki. - Kushino, czemu zrobiłaś sobie dziewięć warkoczy ? - zapytała i uśmiechnęła się.
- Sama sobie tego nie wymyśliłam. - odwarknęłam wkurzona na moje włosy, nie dość, że kolor do kitu to jeszcze muszę nosić jakieś tandetne warkoczyki... i kto to wymyślił ja się pytam ?! Czy to jakiś głupi żart ?! - Gdy tylko je rozwiązuję od razu wracają na swoje miejsce.
To naprawdę był kiepski kawał. Nie dość, że wyglądałam jakbym miała mopa na głowie to jeszcze dziwnie się czułam i wszyscy się śmiali...
- O ! - ożyła nagle. - A czemu ? Coś przeskrobałaś ?
- Yyyaa... to znaczy... w Uzushiogakure co rok tego dnia było święto. A te warkocze to pewnie przypomnienie, choć nie mam go już z kim obchodzić... - nagle zrobiło mi się smutno. A) okłamuje swoją pierwszą i jedyną przyjaciółkę b) jakieś tam święto jest kiczowatą wymówką, zaczynam się coraz bardziej pogrążać (bo przecież nie moge jej powiedzieć, że jestem dziwięcioogniastym prawda ? Wyśmiałaby mnie, albo uciekła, nie zbyt piękna perspektywa. Ah! No tak! Teraz wszystko jasne... JA NIE JESTEM DZIWIĘCIOOGONIASTYM, ON JEST TYLKO WE MNIE ZAPIĘCZĘTOWANY, JEST DROBNĄ NAMIASTKĄ MOJEJ MOCY - przynajmniej tak cały czas powtarza mi staruszek Hokage. I tak podejrzewam, że wyłącznie dlatego bym się nie załamała.) c) naprawdę było mi smutno z powodu mojej wioski, wbrew pozorom nadal nie otrząsnęłam się po stracie najbliższych.
- Warkoczę, po co? A czemu akurat dziewięć ? - zapytała zdumiona. Kurde, coś nagle zrobiła się strasznie ciekawska.
- Um... warkocze... nie pamiętam, wiesz nigdy jakoś specjalnie nie przykładałam się do żadnych świąt i nie starałam się ich zapamiętać. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- No dobrze, ale czemu akurat dziewięć ? - pytała jakby od tego zależało jej życie. Niech tylko waży się zadać jeszcze jedno ciężkie pytanie, a mnie krew zaleje.
- Dziewięć ... dziewięć ... - podrapałam się głowie, by wymyślić coś przekonującego. - A tak, dziewiątka to moja szczęśliwa liczba.
Szczęśliwa.... ta, chyba pechowa.
- Ale skoro nawet nie lubisz tych warkoczy to czemu nic z nimi nie zrobisz ? - zadała kolejne niewygodne pytanie.
Już miałam jej odpowiedzieć, ale zadzwonił dzwonek. Radosna wstałam energicznie. A już miałam odpowiedzieć, choć po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że nie wiem co bym jej odpowiedziała. Nie zbyt umiałam kłamać. Musiałam się w tym zdecydowanie podszkolić... o tak ! Dla siebie... i żeby nie być egoistką, powiem, że także dla moich bliskich, których mam nadzieję kiedyś będę miała...
- No wynocha dzieciaki ! - krzyknął sensei. Zaczął machać na nas rękę w stronę drzwi, jakby wyganiał muchy.
Kolejny normalny dzień w jakże to normalnej Akademii.... dobra przesadziłam. Ta Akademia normalna nigdy nie będzie, ale takie to już uroki tego miejsca. Wybiegłam na przerwę z iście szatańskim uśmieszkiem na ustach. W końcu chwila wolnego... można siać spustoszenie do woli. Gdy zbiegałam po schodach na dwór, korzystać z pięknej pogody na zewnątrz, zdecydowałam, że od razu po zajęciach pójdę na ramen. W końcu w mojej lodówce pewnie i tak nie ma nic do jedzenia. A jak już jest to pewnie jakieś stare, żyjące już własnym życiem. Nie mam zamiaru powtarzać historii ze skisłym mlekiem.
Naszło mnie jak grom z nieba, normalnie aż się zatrzymałam w pół kroku. Czemu by nie domalować wąsów twarzom Hokage wykutym na skale ? Czemu ogólnie nie dodać by im koloru ? Tak... taka mała odskocznia by się przydała...
Na moje usta znów wrócił uśmiech. Wyszłam na zewnątrz zająć się moim codziennym zajęciem, czyli piękną demolką w stylu Uzumakich.


_____________________________________________
WRÓCIŁAM !
przepraszam was kochani, że tak długo, ale miałam kare na kompa, czytam lektury i ucze się (głównie by zdać XP) mam treningi i zajęcia dodatkowe i po prostu się nie wyrabiam. Nawet nie mam kiedy spać, a przecież ja też spać muszę. Wybaczcie :( 

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 5 - Jinchuuriki.

Byliśmy... sama nie wiem gdzie. Była to jakaś grota, połączona z otwartym terenem. Na środku stał wielki stół z kamienia, przypominał trochę ten operacyjny. Bylebym nie musiała się na nim kłaść.
-  Kushino, czy mogłabyś zająć miejsce na tym kamieniu ? - oczywiście chodziło mu o ten stół. Od początku nic nie idzie po mojej myśli. Swoją drogą, cieszę się, że staruszek Hokage oraz Czcigodna Mito byli tu ze mną. Nawet jeśli było to ich obowiązkiem. Wszystko zwolniło jak w filmach.
Powoli szłam w stronę mojego "nowego leżaka", by jeszcze wolniej móc ułożyć się na nim. Zamknęłam oczy.
Usłyszałam szepty z czterech stron, słyszałam odgłosy składanych pieczęci. Później był tylko krzyk, ale sama nie widziałam czy mój czy Szanownej Mito.
Nagle znalazłam się w mokrym, cuchnącym i ciemnym korytarzu. Słyszałam wrzaski, warczenie, odgłosy łańcuchów i skrzypienie klatki. Poszłam w stronę światła, do wylotu korytarza. Gdyby ktoś inny był na moim miejscu, a ja oglądałabym jego poczynania z ekranu, krzyczałabym coś w stylu : "Nie idź tam !" lub "Nie rób tego". Ale teraz już wiem co tych wszystkich ludzi ciągnie w stronę niebezpieczeństwa - adrenalina.
Jeszcze wczoraj zwiałabym stąd, by jak najbardziej oddalić się od zagrożenia. Teraz moje ciało samo kierowało się do tych odgłosów, zupełnie jakby ktoś nim kierował. Mój mózg powtarzał : "Idiotko nie rób tego !", lecz moje kończyny chciały czego innego. Gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia ilość czerwonej, złowrogiej chakry buchnęła mi w twarz. Upadłam na kolana próbując złapać oddech. Przycisnęłam rękę do gardła jakbym sama się chciała udusić. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Ale w końcu moje imię brzmi Kushina Uzumaki, czyli nigdy nie mogę się poddać. Ogólnie nigdy nie lubiłam się poddawać, ani teraz, ani wcześniej. To słowo nie należało do mojego słownika. Zaczęłam się powoli podnosić, najpierw jedna noga, potem druga...
Gdy w końcu podniosłam wzrok zobaczyłam klatkę, a za nią wariującego dziwięcioogoniastego. Czułam się coraz gorzej, jego złowrogość przytłaczała mnie... pozbawiała powietrza.
Pod klatką plecami do mnie stały dwie osoby. Zapewne słysząc moje sapanie, zaczęły się odwracać.
Zaczerpnęłam tchu po raz ostatni. Moja pierwsza reakcja ? Szok, żal, smutek, radość, gorycz... Tysiące emocji... To byli moi rodzice, uśmiechnęli się do mnie, potem pomachali zapraszając do siebie, jak to mieli w zwyczaju. Zaczęłam biec w ich stronę jak najszybciej, z moich oczu płynęły kaskady łez, które mogłyby zapełnić jeziora. Lecz odległość nic a nic się nie zmnieniała. Potem wrzaski Kyuubi'ego zaczęłam słyszeć jak przez szybę. Następnie była tylko ciemność...

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 4 - Krwawa Habanero.

Pierwszy dzień akademii ... weszłam do klasy, wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę. Od razu rozległy się szepty w stylu "Co to za włosy ?" lub "Pewnie je farbuje." Podeszłam do biurka przy, którym siedział Rangiku-sensei. Stanęłam obok tablicy i odwróciłam się przodem do klasy. Była dziwna. Inna niż w Uzushiogakure. Zaczęłam się denerwować. Wzdłuż mojej twarzy, tuż przy linii włosów poczułam samotnie płynącą kropelkę potu. Sensei stanął za mną i złapał mnie za ramię, po czym powiedział. - To jest nowa uczennica, nazywa się ... - oczywiście nie dokończył ponieważ od razu wykrzyknęłam.
- Uzumaki Kushina ! - po czym zaczęłam rozglądać się po klasie. Była tam dziewczyna z czarnymi włosami, bardzo ładna, miała delikatną urodę. Był też jakiś chłopak z brązowym afro na głowie.
- Ale dziwne włosy, skąd żeś ty je wytrzasnęła ?! - usłyszałam jak ktoś wykrzyczał to pytanie, lecz nie byłam pewna kto. Wszyscy zaczęli się śmiać. No .. może prawie wszyscy. Sensei podrapał się w tył głowy po czym rzekł. - Więc Kushino, opowiedz nam coś o sobie.
Co niby mogłam powiedzieć ? Coś w stylu : " Hej, właśnie przybyłam tu z upadłej wioski w Kraju Wiru, nikt z wyjątkiem mnie nie przeżył, ale nic mi nie jest, spokojnie.", czy może raczej "Jestem z Uzushiogakure, z wioski, która już nie istnieje, a ja nie mogłam o nią walczyć, jest mi z tym tak źle... Zostałam zwabiona tu podstępem i niedługo zostanę naczyniem dla demona, świetnie, idziemy na pizzę ?". Raczej żadna z tych wersji nie pasowała. Jakiekolwiek słowa spłynęły mi na język i wypowiedziałam je nie przemyślawszy tego wcześniej. - Zamierzam zostać pierwszą kobietą Hokage !
Cóż, nie było to zbyt przemyślane... ale czemu nie ? Od razu zaczął się harmider w klasie, jakiś chłopak wykrzyknął, że osoba obca nie może zostać Hokage, a tym bardziej dziewczyna (Pf, dyskryminacja). " No tak.. jestem dla nich obca". - pomyślałam. - "W końcu uważają mnie za nikogo innego jak za dziwoląga z czerwonymi włosami, nie pochądzącego z ich kochanej wioski, więc nie można mnie traktować normalnie, gdzie tam, w końcu nie wiadomo skąd jestem, jestem inna niż wszyscy. Zupełnie jakbym miała rogi barana, ogon czy inną widzianą kaleczność.".
Jakiś chuderlawy chłopczyk z blond włosami podniósł się z miejsca, przytknął pięść do klatki piersiowej i powiedział. - Ja także mam zamiar zostać silnym i szanowanym Hokage, ponieważ chcę by ludzie w wiosce zaakceptowali mnie.
Pierwsze co mi przyszło na myśl to : "Ten chuderlawy chłopaczek chce zostać Hokage ? Ha ha, jasne."
- Usiądź Kushino. - odezwał się sensei. W klasie było tylko jedno wolne miejsce na końcu sali koło tej dziewczyny z czarnymi włosami. Udałam się więc w tamtą stronę, gdy weszłam na górę zadzwonił dzwonek. I tym sposobem w trybie natychmiastowym sensei wyleciał z klasy. Gdzie on mógł się tak śpieszyć ?
Oparłam się plecami o ścianę i zamknęłam na chwilę oczy. Gdy je otworzyłam stało przede mną trzech chłopców. Jeden z nich wziął moje biedne już włosy w rękę i mocno szarpnął. Skrzywiłam się z bólu.
- Są one takie czerwone, czemu masz takie śmieszne włosy ? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Puść to ! - krzyknęłam i wyrwałam mu z ręki swoje włosy.
- Są czerwone jak ... jak pomidor ! - zaśmiał się drugi.
- I nawet buźkę masz okrągłą. - stwierdził ten trzeci.
- Od dzisiaj jesteś pomidor ! - powiedział ten pierwszy.
- Ja też nienawidzę swoich włosów, ale nie mam wyboru, innych nie mam ! - krzyknęłam na całą sale. Wszystkie spojrzenia skierowały się w naszą stronę. Oni wszyscy.. wszyscy się tak dziwnie patrzyli. Przyznam szczerze, w tym momencie nerwy mi puściły i rzuciłam się na trójkę przede mną. Szybko ich położyłam. Po chwili nie byli zdolni podnieść się z miejsca.
Wstałam i otrzepałam swoje ciuchy, tak jakby w ogóle były brudne. Usłyszałam cichutki chichot, więc odwróciłam się w stronę głosu. Ten blond chuderlak z niebieskimi oczami się śmiał. Z czego niby ? Z moich włosów czy z tych ciamajd pod moimi nogami ? Rzuciłam mu ostre spojrzenie, na które od razu przestał się śmiać.
- Z czego się śmiejesz, też chcesz tak skończyć ? - spytałam niby to znudzonym głosem. Zrzedła mu mina, przez chwilę widziałam strach w jego oczach. Uśmiechnęłam się w duchu. Chłopaczek szybko odwrócił się do mnie plecami, jakby się bał. Rozejrzałam się po klasie. Gdziekolwiek znalazło się moje spojrzenie, tam osoba odwracała się w pośpiechu plecami do mnie. Westchnęłam po czym usiadłam na swoim miejscu. Nagle moje myśli zjechały na zupełnie inny tor. To dzisiaj.. dzisiaj jest ten dzień, gdy moje życie zupełnie się zmieni. Jakiś głos wyrwał mnie z rozmyślań.
- Jestem Mikoto Uchiha, miło cię poznać Kushina. - dziewczyna siedząca obok mnie odezwała się podając mi rękę. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Mnie też miło cię poznać. - odpowiedziałam po czym podałam jej rękę. Wbrew sobie uśmiechnęłam się lekko.
A także tego dnia dostałam nowe przezwisko... od dzisiaj byłam Krwawą Habanero.



_____________________
Wybaczcie, że notka nie pojawiła się w zeszłym tygodniu, ale miałam karę na kompa i nie było mnie w domu xd